Penang – chińska świątynia Kek Lok Si i małpia plaża (Monkey Beach)

Atrakcje w okolicy Georgetown

Miasto Georgetown należy do malezyjskiego stanu Penang i leży na wyspie, która oferuje bogaty wachlarz atrakcyjnych form spędzania czasu.

Widok na Georgetown z jednej z miejskich plaż.

Do większości atrakcji dojeżdżają autobusy miejskie (najbardziej rozpoznawalny przystanek to centrum handlowe i budynek KOMTAR).

Penang Hill

Można na przykład wybrać się na wycieczkę na okoliczne wzgórza, na które wjeżdża się kolejką. Ja bardzo stanowczo i świadomie zbojkotowałam tę przyjemność, bo zdenerwowało mnie fakt, że jako obcokrajowiec muszę zapłacić za wjazd 4 razy tyle co Malezyjczycy. Jawna dyskryminacja (nie, nie przekonują mnie argumenty, że oni tu płacą podatki. Ja tu też wydaję pieniądze i wspieram ich gospodarkę, a poza tym za wjazd np. na Kasprowy zapłacimy tyle samo…). Taki system niestety jest bardzo popularny w Malezji.

Główne wejście kolejki wjazdowej na Penang Hill

Świątynia Kek Lok Si

Zamiast widoków z góry Penang Hill cieszyliśmy się widokiem z pobliskiej świątyni Kek Lok Si. Z centrum do świątyni dojeżdżają autobusy 201, 203 lub 204, jest też linia przyspieszona 502 (google maps wskaże wam drogę i aktualne numery autobusów).

Okolice świątyni Kek Lok Si (przystanek autobusowy po lewej i prawej stronie – świątynia Kek to ta po lewej stronie na tym zdjęciu).

Świątynia KEK jest zdecydowanie warta odwiedzenia ze względu na swój kolorowy i kiczowaty charakter. Jest to też jedna z większych chińskich świątyń jakie można odwiedzić w Penang.

Kek Lok Si
Żółwia sadzawka przy świątyni
Drzewko życzeń w głównej hali świątyni. My powiesiliśmy karteczkę z napisem: żebyśmy odnieśli sukces we wszystkim, ot takie uniwersalne życzenie.
Widok na miasto.
Tematyczne kafelki.

Za wstęp do świątyni nie są pobierane opłaty. Płacimy tylko, żeby wejść na wieżę (jakieś 3 RM od os) i żeby wjechać kolejką na sam szczyt (jakieś 5 RM od os). 

Wieża na terenie świątyni (ta biała z prawej).
Wyjście z kolejki (małe żółte wagoniki), która dowozi wiernych na sam szczyt pod centralną statuę.
Centralna statua.
Jeden z „towarzyszy” centralnej statuy.
Ciekawe ławki w ogrodzie figur chińskich znaków z zodiaku.

Park Narodowy i Małpia plaża (Monkey Beach) 

Jeśli zapragniecie pobyć z dziką przyrodą w dżungli, to polecam wybrać się na wycieczkę do Małpiej Plaży. Z centrum Georgetown do parku Taman Negara Pulau Pinang dojedziecie autobusem 101 (wysiada się na ostatnim przystanku, tuż przed wejściem do parku). Na początku trzeba podejść do budki strażniczej i zarejestrować swoje wejście do parku (wstęp darmowy). Na pewno po wyjściu z autobusu zaczepią was tzw. łódkowi, którzy będą chcieli, żebyście zarezerwowali sobie transport powrotny. Mam wrażenie, że nie jest to konieczne, bo na Małpiej Plaży też są obrotni naganiacze. My bez problemu znaleźliśmy transport powrotny. Opłata za łódkę to 50 RM dlatego dobrze znaleźć sobie na plaży innych chętnych na powrót, wtedy koszty się zmniejszają.

Małpia plaża.

Są też oczywiście inne szlaki, nie tylko ten na małpią plażę, jednak w trakcie naszego pobytu niektóre ciekawe atrakcje były zamknięte (np. linowy most zwodzony).

Drogowskazy w parku.

Na wycieczkę w dżunglę bezwzględnie należy zabrać ze sobą zapas wody i przygotować się na 3-krotnie większy wysiłek niż ten związany np. ze zwykłym chodzeniem po polskim lesie. Przejście tych 3 km w 36 stopniowym dusznym upale jest mniej więcej takim doświadczeniem jakbyście w saunie parowej wchodzili po schodach. Człowiek po 3 km naprawdę ma już szczerze dosyć.

Po 1 km drogi wylewaliśmy z siebie już siódme poty…

Sama ścieżka na początku wydaje się niewymagająca, ale im dalej tym ciężej. Po drodze można też przyglądać się życiu waranów, ciekawskich małp czy pracowitych mrówek. Są też bardzo strachliwe zwierzątka, które przypominają wiewiórko-chomiki, ale na widok człowieka szybko się chowają.

Zniechęcający drogowskaz (jeszcze 2 km!!!)
Zwodzony mostek na szlaku.
Utrudnienia na ścieżce.
Małpi obserwator.

Na samej plaży można zaznać chwili relaksu z zimnym kokosem w ręku. Można też przyglądać się małpom, chociaż nie były one tak natarczywe i widoczne jak np. w tajskim mieście Lop Buri.

Zasłużony odpoczynek po 2 godzinach drogi.
Małpia plaża.

Plaża jest ładna, ale stan wody nie zachwyca (nie znajdziecie tu oszałamiającej krystalicznie czystej turkusowej wody, jest raczej mętna). Słowem: jest to męcząca, ale bardzo przyjemna wycieczka.

Zobacz też:

Georgetown (Penang) – informacje praktyczne

Georgetown – miasto kolorowych murali i świątyń

You may also like