Kuala Lumpur – krótka instrukcja obsługi stolicy Malezji

Kuala Lumpur zaskoczyło nas nowoczesnością i zorganizowanym transportem. Poczuliśmy się dziwnie i jakoś wyobcowani, bo nikt po wyjściu z lotniska nas nie nagabywał na taksówkę lub tuk tuka tylko spokojnie przeszliśmy na peron szybkiej kolejki KLIA2, która w 20 min zawiozła nas do centrum miasta, na stację KL Sentral – koszt przejazdu to 55 MYR (jeżeli wiecie, że w ciągu miesiąca będziecie potrzebowali biletu powrotnego na lotnisko to warto go kupić od razu, wtedy będzie kosztował tylko 10 MYR). Z KL Sentral wsiedliśmy w metro, żeby przejechać 1 stację do przystanku „Pasar Seni”, czyli do dzielnicy Chińskiej.
W Chinatown znowu poczuliśmy się trochę jak w starej dobrej Azji, z którą mieliśmy do czynienia przez ostatnie 3 miesiące: wąskie uliczki, bazar, stragany z jedzeniem, zaczepiający sprzedawcy i umiarkowany nieporządek.

Wejście do dzielnicy chińskiej.
Uliczki w dzielnicy chińskiej.

Polecamy nocleg w Chinatown, bo jest tanio i wszędzie blisko (dla tych, co nie lubią bazarów, ludzi na ulicy o każdej porze dnia i zapachów jedzenia z ulicy, zdecydowanie odradzamy tę lokalizację).
Dzięki dobrej lokalizacji mogliśmy bez problemu zwiedzać miasto.
Zwykle wsiadaliśmy w metro: są różne rodzaje kolejek (naziemne, podziemne i podniebne) koszt przejazdów zależy od długości trasy, średnio od 1,6 RM do 2, 70 RM. Mimo potwornego zaduchu dużo też chodziliśmy na własnych nogach. Są też darmowe autobusy, które krążą po centrum miasta po ustalonych trasach (GOKL – link do strony z mapami tras darmowych autobusów), dodatkowym ich atutem jest darmowy internet. Jednak czasami z powodu korków woleliśmy się przejść lub upchać w ciasnym wagoniku metra, które jednak nie stoi w korku.

Podniebna kolejka w centrum KL. W godzinach szczytu te małe wagoniki są tak zapchane, że nie sposób się do nich wepchnąć, na dodatek jeżdżą tylko co 15 min. Zdecydowanie lepiej jest poruszać się po mieście zwykłym metrem lub szybką kolejką.
Z powodu korków zdecydowanie lepiej przemieszczać się po mieście metrem.

Poniżej nasze subiektywne zestawienie 10 rzeczy, które nie pozwolą Ci się nudzić w stolicy Malezji:

1. Zamieszkaj w Chinatown: ciesz się zakupami i dobrym jedzeniem

Ulica Jalan Petaling po południu całkowicie zapełnia się straganami i zamienia się w „chiński bazar” (tylko z nazwy, bo większość sprzedających to hindusi).

Wcale nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że sprzedawane tu rzeczy są gorszej jakości niż te 10 x droższe z ekskluzywnych galerii handlowych. Jak się poszpera to można znaleźć bardzo przyzwoite buty i ubrania. Nawet jeżeli odbiegają trochę od pierwowzoru, to ja naprawdę nie umiem znaleźć powodu, żeby za podobna koszulkę, którą na bazarze mogę kupić za 10 zł, w galerii płacić 80 zł… już wolę mieć 8 nieoryginalnych koszulek i co chwilę zakładać nową. Na tzw. „central markecie” często wywieszane są ceny z czym raczej nie spotkamy się na targowisku chińskim, gdzie trzeba się targować i dlatego wcześniej dobrze jest się zorientować ile mniej więcej co kosztuje.
Uwaga: buty dostępne na bazarze są tylko do rozmiaru 45, co odpowiada europejskiemu rozmiarowi 42 (ja normalnie noszę 41, a tutaj kupuję 44). [Edit: w trakcie 3 tygodni, które spędziliśmy w KL w ramach „odpoczynku od podróży”, znaleźliśmy jeszcze lepszy bazar: Flea Market Masjid India przy ul. Jalan Masjid India – mniej turystów i bardziej przystępne ceny].

Takie cuda można kupić na chińskim markecie…

2. Wieczorem wybierz się metrem pod dwie wieże – Petronas Tower

Wysiada się na stacji KLCC. Tuż przed budynkiem jest mały park, w którym zapewne spotkacie się z innymi turystami pozującymi do zdjęć. W ciągu dnia warto się przejść do większego parku, który znajduje się po drugiej stronie wież. Jest tam plac zabaw dla dzieci, mały basen i duży budynek akwarium miejskiego (ponoć można się w nim przejść szklanym tunelem i oglądać rybki).

Widok na park z drugiej strony wież Petronas.
Sadzawka i mały basen dla dzieci.

3. Odwiedź sympatyczne papugi i inne tropikalne ptaki w Ptasim Parku pod gołym niebem

Mimo że wejście do Ptasiego Parku kosztuje 65 MYR za osobę dorosłą, to warto go odwiedzić, bo w środku będziemy dosłownie otoczeni przez tropikalne ptaki, które mogą sobie swobodnie latać po jego terenie. Do Awiarium z Chinatown można dojść na piechotę. W tym celu trzeba pójść na stację metra Pasar Seni i przejść kładkami do Głównego Meczetu, następnie wybrać którąś z ulic wiodących pod górę (my poszliśmy ulicą obok muzeum policji i planetarium – wydaje mi się, że była to droga trochę naokoło, ale za to bardzo przyjemna).

Ten rodzaj ptaków zdecydowanie należy do najbardziej ciekawskich.

Są też i mniej egzotyczne ptaki.

Tuż obok Awiarium znajdują się również inne atrakcje: planetarium, park jeleni, park kwiatowy, farma motyli, muzeum policji… jest w czym wybierać.

4. Pospaceruj po centrum i odkryj nowoczesne galerie handlowe

Malezyjski „Times Square”

W malezyjskich galeriach handlowych, podobnie jak w Europie, znajdziemy sklepy większości znanych marek, fastfoody, restauracje, kina… etc. My wybraliśmy się do kina na najnowszą część „Piratów z Karaibów”, co ciekawe film był w oryginalnej wersji z napisami po malezyjsku i chińsku. Bilet kosztował 15 MYR (koszt biletu zależy tu nie tylko od dnia tygodnia, ale też od filmu).

5. Znajdź i wejdź do świątyni chińskiej, hinduskiej lub do meczetu

Społeczeństwo w Malezji nie jest jednorodne: 60% to muzułmanie, 40% to inne grupy religijno-etniczne, głównie Chińczycy i Hindusi.

Wieża świątyni hinduskiej w Chinatown.
Centralny narodowy meczet w Kuala Lumpur.
Świątynia chińska.

6. Spróbuj lokalnych przysmaków

Nasi Lemak to jedna z bardziej znanych malezyjskich potraw, której trzeba koniecznie spróbować (jest to ryż gotowany w mleku kokosowym z dodatkami). Duriana oczywiście też można spróbować, ale radzę zatkać najpierw sobie czymś nos, bo zapach psuje cały smak.

Jest w czym wybierać, bo w Malezji dostępne są dania kuchni hinduskiej, arabskiej i chińskiej. My akurat trafiliśmy na czas Ramadanu (zazwyczaj wypada w czerwcu), dlatego mamy też okazję doświadczyć i spróbować dań sprzedawanych podczas wieczornych targów ramadanowych, gdzie za niewielkie pieniądze można się obkupić w różnego rodzaju przysmaki. Jedyna niedogodność to taka, że nie można zjeść ich na miejscu. Potrawy pakowane są na wynos, żeby można je było spożyć po zmroku w domu. Najbardziej jednak przypadła nam do gustu kuchnia indyjska, która według mojej opinii jest tu 1000 razy lepsza niż w Polsce (jak dla mnie w Polsce hinduskie jedzenie jest drogie i „papowate” bez ciekawych i różnorodnych smaków).

Najlepszy kurczak tandori i chlebek naan, jakie do tej pory jedliśmy.

7. Przez chwilę zastanów się po co Malezyjczykom trawiaste boisko przy centralnym placu Merdeka.

Plac Merdeka.

No właśnie po co? Wieść gminna niesie, że było to kiedyś boisko do krykieta… Dla Malezyjczyków plac Merdeka jest bardzo ważnym miejscem z innego powodu: w 1963 r. ogłoszono na nim niepodległość Federacji Malajów od Wielkiej Brytanii. Z tej okazji zawisła nad miastem największa w całym kraju malezyjska flaga. Warto też odwiedzić otaczające plac budynki, w których mieści się m.in. muzeum tekstyliów, muzeum muzyki, biblioteka, 108-letni teatr…

Budynek teatru.

8. Odwiedź sklep z muzułmańskimi lub hinduskimi ubraniami i przymierz jakiś ciekawy strój.

Osobiście próbowałam wcisnąć się w jedną z takich sukni, ale z powodu wzrostu i nazbyt wystającego biustu nic na mnie nie pasowało. Musiałabym uszyć sobie taki strój na miarę.

9. Wjedź na któryś z tarasów widokowych (Petronas Tower lub Wieżę telewizyjną).

Niestety taka przyjemność nie należy do najtańszych (wjazd na Petronas to koszt 85 MYR), dlatego z niej zrezygnowaliśmy. Rezerwacja biletów wieże PetronasBilety KL Tower.

Jeżeli jednak nie zdecydujecie się na oglądanie miasta z góry, polecamy w zamian wycieczkę do Ekoparku, który znajduje się zaraz obok Wieży Telewizyjnej. Bardzo przyjemnie można sobie pospacerować np. po zwodzonych mostach i to zupełnie za darmo.

Park przy wieży telewizyjnej

10. Wybierz się na wycieczkę do jaskiń Batu.

W tym miejscu nie mogę jeszcze opisać naszych wrażeń, bo tę wycieczkę zostawiliśmy sobie na kolejną wizytę w Kuala Lumpur 🙂 .

ZOBACZ TEŻ FILM:

You may also like