Taman Tirta Ganga i Virgin Beach – jednodniowa wycieczka skuterem z Amed

Taman Tirta Ganga

Do Taman Tirta Ganga wybralismy się z Amed w ramach naszych jednodniowych wycieczek skuterowych po Bali. Dojazd krętą i czasami zakorkowana drogą zajął nam około godziny.

W samym Taman Tirta Ganga nie ma obowiązku zakładania sarungu ponieważ nie jest to świątynia, jest to teren dawnego wodnego pałacu królewskiego, który został odbudowany po zniszczeniach spowodowanych w 1963 przez erupcje wulkanu Agung. Największą atrakcją jest chodzenie po kamiennych stopniach, które wystają z wody, tak żeby nie spaść. Ze stopni możemy również podziwiać tęczowe rybki (można również je karmić – torebki z jedzeniem sprzedawane są przy wejściu).

Spacer po malowniczym parku również jest bardzo przyjemny. Mnie osobiście zafascynowały posągi rożnych stworów i bóstw, które zostały niejako porozrzucane po całym terenie. Niektóre z nich okazały się całkiem fotogeniczne. Można również napić się herbatki w kawiarni, która znajduje się w hotelu na terenie ogrodu jak również wykąpać się / oczyścić w rytualnym basenie.

Koszt wstępu: 20,000 IDR za osobę plus 5000 IDR za parking

Virgin Beach

Przy okazji wizyty w Tirta Ganga postanowiliśmy na własne oczy przekonać się czy na Bali rzeczywiści nie ma ładnych plaż i wybraliśmy się na ponoć najpiękniejsza balijską plażę Virgin Beach. Mimo że wskazywany przez nawigację czas dojazdu wynosił 40 min, przez korki spowodowane dwoma procesjami (częste zjawisko na Bali) dojazd zajął nam około 1,5 godziny i niestety nie było warto…

Po drodze na szczęście mogliśmy czasami podziwiać ładne balijskie krajobrazy.

Po pierwsze dla tych, co są tam pierwszy raz i nie wiedzą jak najlepiej dojechać do tej plaży jest to zadanie dosyć utrudnione, bo oznakowanie jest kiepskie. Troszkę zagubieni i zmęczeni korkami na widok pierwszej tabliczki z napisem Beach zjechaliśmy z głównej drogi i wąską drogą przez wioskę dojechaliśmy do leśnego parkingu, przed którym jakiś uprzejmy pan przy biurku zbierał opłaty za wjazd. Zapłaciliśmy, zaparkowaliśmy skuter i leśną ścieżką udaliśmy się na plaże, gdzie wejścia również pilnowała grupa pobierająca opłatę. Na moje pytanie dlaczego mam płacić drugi raz za wstęp na ten sam teren wręczono mi kartkę, na której po angielsku wyjaśniono, że pan od parkingu nielegalnie pobiera opłaty za wejście na plażę (co prawda przechodzimy przez jego teren więc oficjalnie nic nie można z tym faktem nic zrobić) i żeby uniknąć płacenia dwukrotnie trzeba na plażę dojechać z innej strony… tylko, że dla kogoś kto nie jest mieszkańcem tego terenu wcale nie jest to takie oczywiste, bo nie ma jasnych oznaczeń. Poirytowani sytuacją, popatrzyliśmy przez chwilę na tę ponoć cudowną plażę, która o swojej dziewiczości już raczej dawno zapomniała, zatopiona pod morzem leżaków i restauracji i zdecydowaliśmy się, ze nie będziemy płacić drugi raz i wracamy na naszą czarną plażę w Amed, która w porównaniu z Virgin Beach wydała nam się 100 razy bardziej atrakcyjna i dziewicza.

Virgin Beach

Cała ta historia utwierdziła nas tylko w przekonaniu, że nie warto odwiedzać Bali w poszukiwaniu pięknych plaż. Ładniejsze są chociażby na Lomboku czy wyspach Gili.

You may also like