Sihanoukville i Otres Beach – informacje praktyczne

Dojazd do Sihanoukville:

Autobus z Phnom Penh do Sihanoukville jedzie około 6 – 7 h w zależności od warunków na drodze. My jechaliśmy tam z przewoźnikiem Capitol (więcej informacji i ceny tutaj). Dworzec i przystanek Capitolu znajdują się około 3 km od głównego deptaku i przystani promowej (najlepiej podjechać tuktukiem, cena nie powinna przekroczyć 3 USD).

Ulica w Sihanoukville.

Nocleg w Sihanoukville:

My szczególnie polecamy hostel Don Bosco, bo jest to najtańszy pokój z klimatyzacją w mieście, a oprócz tego jest bardzo czysto i pracuje tam bardzo miła obsługa. Jest to również inicjatywa z duszą (wykluczona młodzież szkoli się tutaj do zawodu). Może lokalizacja hostelu nie jest zupełnie centralna, ale na miejscu można wypożyczyć skuter, a poza tym można przyjrzeć się z bliska normalnemu życiu kambodżańskiej ulicy i pograć z miejscowymi dziećmi w lotkę (taką niby lotkę zakończoną płaską gumą odbija się jak piłkę nogami). Polecamy! Kliknij, żeby zobaczyć gdzie jest Don Bosco Guesthouse!

Centralne rondo i symbol Sihanoukville.

Samo miasto jak dla mnie nie wydało się dość atrakcyjne, żeby spędzać w nim urlop nad morzem. Można tu raczej zatrzymać się na parę dni przed podróżą na jedną z wysp lub w głąb lądu. Miłośnicy barów i kasyn powinni zatrzymać się w pobliżu przystani, z której odpływają promy. Na plażę raczej należy wybrać się do Otres Village lub ewentualnie codziennie dojeżdżać skuterem.

Tzw. Pier, z którego odpływają szybkie łodzie na wyspę Koh Rong.
Plaża przy przystani.

Jak dostać się na wyspę Koh Rong: kliknij!

Plaża i wioska Otres

Opis wioski i zdjęcia z plaży znajdziecie w tym poście.

Jak dojechać?

Z Sihanoukville do Otres Village jest 6 km. Tuktuk z przystani (Pier) kosztował nas 6 USD (polecane jest targowanie).

Gdzie spać?

Jeżeli akurat nie traficie na urodziny króla to wybór ośrodków jest ogromny. Jednak nie nastawiajcie się na luksusowe warunki (ceny od 10 USD za pokój 2 os): w większości są to proste chaty z drewna (lub bambusowe lub murowane) pokryte liśćmi palmowymi, bez klimatyzacji i ciepłej wody, ale za to z wieloma nieproszonymi lokatorami… w Kambodży na prawdę można poczuć co to znaczy obcować z naturą i jak to jest gdy wilgotność powietrza wynosi 99% 🙂 Bardzo fajne doświadczenia!

ZOBACZ FILM

Continue Reading

Urodziny króla, wioska hipisów i wielka jaszczurka, czyli o tym, że w czasie kambodżańskiej majówki też trudno znaleźć nocleg nad morzem…

Po kilkudniowym pobycie na wyspie Koh Rong, niczego nieświadomi wróciliśmy na stały ląd a tam czekała nas niespodzianka… wszystkie pokoje zajęte! Totalne zero, ani jednego wolnego miejsca, co jak na standardy azjatyckie jest zjawiskiem bardzo zadziwiającym. Po 2 h szukania w obrębie miasta Sihanoukville (ja gorączkowo próbowałam znaleźć coś w internecie, a Marcin biegał po mieście), postanowiliśmy, rzutem na taśmę, zarezerwować ostatnią wolną chatkę przy plaży Otres, czyli jakieś 6 km od centrum miasta. Przez pośpiech nie zauważyłam, że „recepcja” wspomnianej chatki funkcjonuje tylko do 18:00, a była już 18:05… Po ustaleniu ceny za przejazd z kierowcą tuktuka, popędziliśmy przed siebie w ciemną noc. Droga wiodła przez puste pola i gęsty las. Pan kierowca zanim nas zostawił jeszcze trzy razy się zapytał czy na pewno chcemy wysiąść… bo rzeczywiście sytuacja nie wyglądała najlepiej: ciemno, mokro, my nie mieliśmy pojęcia gdzie szukać naszej zarezerwowanej chatki, a w innych ośrodkach wszyscy mówili nam, że mają już pełne obłożenie…

Nowa droga w wiosce Otres.
Nowa droga na pewno usprawni komunikację w czasie pory deszczowej.

Po 20 min znaleźliśmy wspomnianą chatkę, ale nie było nikogo z właścicieli. Ja byłam już bliska załamania nerwowego (wizja spania pod chmurką w szczerym polu i jeszcze moje złe samopoczucie, spowodowane comiesięcznymi kobiecymi dolegliwościami, skutecznie mnie przerażały). Na szczęście z jednej z chatek wyszła para młodych ludzi, których spytałam czy przypadkiem nie znają właścicielki. Okazało się, że owszem znali i właśnie szli na nocny targ, gdzie powinna być i sprzedawać serniki. Marcin poszedł na zwiad, a ja zostałam z bagażami i innymi żywymi towarzyszami na ciemnym ganku jednej z chatek. Po 30 min Marcin wrócił na skuterze w towarzystwie jakiegoś wyluzowanego białego gościa, który zaproponował, że mnie podwiezie do nowego lokum, bo w tym, pomimo rezerwacji, już nie ma miejsc. Tym sposobem spędziliśmy dwie noce w domku gościnnym jednej z koleżanek właścicielki chatek.

Nasz domek w Otres jak na panujące standardy był dosyć luksusowy, bo murowany, jednak brakowało w nim moskitiery i dlatego trzeba było się przyzwyczaić do obecności innych stworzeń…
Na przykład do wielkiej jaszczurki, która o mało nie przyprawiła mnie o zawał serca… Będąc w Kambodży na co dzień obcuje się z dziką naturą, a klimatyzacja to raczej nie spotykane zjawisko w małych miejscowościach i wioskach…

Żadna z Pań, jak się okazało, nie była z Kambodży. W ogóle okazało się, że wioska przy plaży Otres jest  zamieszkana głównie przez białych hipisów w różnym wieku i różnych narodowości. Dziewczyna, u której spaliśmy była pół-Angielką pół-Egipcjanką, która sama wybudowała sobie dom i mieszkała w nim już od 7 lat. Dowiedzieliśmy się też, że w Kambodży obcokrajowcy wciąż stosunkowo łatwo i tanio mogą dzierżawić ziemię i dzięki temu powstała ta specyficzna wioska.

Domy w Otres Village zazwyczaj budowane są przez swoich właścicieli z ekologicznych materiałów.
Kto może i ma dobry pomysł obok swojego domku otwiera jakiś interes (kawiarnię, sklep etc.)
Droga na plażę.

Nasza gospodyni wyjaśniła nam, że problem ze znalezieniem kwatery spowodowany był urodzinami króla i ostatnim długim majowym weekendem, który Khmerowie tłumnie chcieli wykorzystać na krótki wypad nad morze. Następnego dnia z ciekawością obserwowaliśmy jak wygląda kambodżański długi weekend… wbrew pozorom rozrywki nie odbiegały od dobrze nam znanych: wspólne grillowanie, wylegiwanie się na plaży, morskie kąpiele…

Kambodżańska majówka na plaży.

Jednak mieliśmy wrażenie, że pomimo tłumów i rozluźnionej atmosfery wszystko przebiega w dużo przyjaźniejszej atmosferze niż w Polsce. Skąd takie wrażenie? Otóż Azjaci generalnie są bardziej rodzinni niż my Europejczycy, a w Kambodży to zjawisko występuje jeszcze silniej: tutaj liczy się przede wszystkim dobro grupy/ społeczności / rodziny, a nie dobro indywidualne. Oni umieją przebywać ze sobą w dużej grupie bez kłótni i napięć, a przy tym bardzo cieszą się dziećmi. Jakoś mam takie wrażenie, że w Polsce przy takim tłumie na plaży nie obyło by się bez rodzinnych sprzeczek, pokrzykiwań na dzieci i innych ekscesów… oczywiście, żeby obraz nie był taki idealny, to spokojną atmosferę na plaży zakłócała co jakiś czas skrzekliwa muzyka z głośników (Azjaci bardzo lubią muzykę i karaoke).

Tak dla ścisłości: przy plaży Otres stoją również bardziej luksusowe hotele i są też bary / restauracje dla bardziej wymagającej klienteli (nie tylko hippisi zamieszkują te tereny).

Podsumowując: jeżeli lubisz hippisowskie klimaty, plażę i wysokie temperatury, to koniecznie odwiedź kambodżańską wioskę Otres, a może zostaniesz tu na dłużej… 🙂

Informacje praktyczne o Sihanoukville i Otres Beach znajdziesz tutaj. Kliknij!

ZOBACZ FILM

Continue Reading